- autor: juniorszarlejka, 2012-04-29 14:07
-
Znakomity początek, szybko zdobyte bramki i prowadzenie 2:0. Wydawałoby się, że rywal jest już na widelcu. Niestety nagle coś "zacięło się" w drużynie gości, a rozpędzona Liswarta szybko strzela 4 kolejne bramki. Junior próbuje odrabiać straty, ale nie jest łatwo grając w dziewięciu...
Lepszego rozpoczęcia wyjazdowego meczu z 12. drużyną tabeli nie można było sobie wymarzyć. W 6 minucie po dokładnej centrze Tomka Czoka głową strzela Szymon Bik. Piłka odbija się jeszcze od poprzeczki i ostatecznie ląduje w siatce. W 23 minucie role się odwróciły. Tym razem świetnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego popisał się kapitan Juniora, a niepilnowany Czok przyjmuje piłkę, po czym spokojnie przymierza kończąc akcję "po profesorsku" i mamy już 2:0. W tym okresie meczu Szarlejka wyraźnie przeważa, stwarzając sobie jeszcze kilka dogodnych sytuacji. Jednak kiedy wydawało się, że mecz na boisku w Zawadach przebiega po myśli podopiecznych Tomasza Czoka, staje się to, czego chyba nikt się nie spodziewał. Nagle widzimy zupełnie inną Liswartę, która z żelazną konsekwencją wykorzystuje nadarzające się okazje. W 34 minucie zagraną z rzutu rożnego na bliższy słupek piłkę przyjmuje zawodnik gospodarzy i strzałem z bliskiej odległości pokonuje Związka. Junior jeszcze nie ochłonął po stracie bramki, a miejscowi zadają drugi cios. Kolejny raz dośrodkowanie z lewej strony boiska (tym razem z autu) wywołuje chaos w szeregach naszej obrony, sytuację wykorzystuje napastnik Liswarty posyłając piłkę do siatki i mamy remis. Na zakończenie pierwszej połowy za drugą żółtą kartkę z boiskiem żegna się Michał Prubant.
W tym momencie wiadomo było, że nawet wywalczony remis będzie co prawda połowicznym, ale jednak sukcesem. Niestety po przerwie Junior wcale nie gra lepiej, a Popów doskonale wykorzystuje grę w przewadze. Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania, po zamieszaniu w polu karnym ręką zagrywa Konrad Korzekwa, a sędzie natychmiast wskazuje "na wapno". Rzut karny na bramkę zamienia kapitan gospodarzy. Kolejny raz w tym meczu Liswarta idzie za ciosem i po pięciu minutach piłka znów znajduje drogę do bramki Szarlejki i jest już 4:2. Jeżeli ktoś myślał, że gorzej być już nie może, to zapewne bardzo się zdziwił w 63 minucie. Wojciech Bik przerywa akcję gospodarzy brawurowym wślizgiem w nogi zawodnika rywali za co arbiter pokazuje naszemu obrońcy drugą w tym meczu żółtą kartkę i wskazuje drogę do szatni. Trudno było w tym momencie wymagać od zawodników w biało-zielonych koszulkach, że grając w dziewięciu strzelą dwie bramki i doprowadzą choćby do remisu - w tej sytuacji pozostało nam tylko liczyć na cud.
Niestety cud się nie wydarzył. Ostatecznie udało się jedynie zmniejszyć rozmiary porażki po tym jak w polu karnym Popowa faulowany był Kamil Bednarek, a "jedenastkę" wykorzystał Tomasz Czok.
Junior wrócił do Szarlejki "na tarczy" i choć wielu miało pretensje do pracy arbitra sobotniego spotkania, to chyba należałoby się skupić na tym, co ze swojej strony pokazaliśmy w meczu z Liswartą, a raczej czego nie pokazaliśmy...
relacja>>